Miałem niezawodne wyczucie. Zawsze. W przypadku Zerifa , w przypadku... No , wszystkiego. Jako sierota po prostu dużo się nauczyłem.A teraz co wyczułem? Żółć. Zapach Żółci. Zapach podróbki nektaru , który tworzy sztuczną więź. Nagle zza drzewa wyłoniła się czarna wadera o brązowych oczach. Miała skrzydła , a u boku pegaza.
Wszyscy spojrzeliśmy w jej stronę.
-Przepraszam , muszę lecieć...-Mruknął Vector i pobiegł w jej stronę. Spojrzałem na Meilin. Spojrzała tylko na mnie , jakby mówiąc ,,Idziemy do jaskini'' i taktownym ruchem ruszyła do jaskini. Ja za nią , lekko speszony , myśląc co Vector kombinuje.
<Meilin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz