Nazajutrz , wyszykowałem się. Felicyty i Blood Ties cały czas mnie obserwowali , na lądzie. Destiny pływał w swoim akwarium wodnym i również mnie obserwował. W końcu , wystrojony , nabrałem powietrza , pożegnałem się z siostrą i jej zwierzoduchem , a potem , z Felicyty , ruszyliśmy nad Tajemniczy Wodospad.
***
Czekałem. Sam , bo Felicyty usnęła na drzewie w pobliżu. Ale Rinkaki nie przyszła.
-Cóż , nie czekam więcej niż 15 minut , chodźmy Felicyty!-Zawołałem , ruszyłem przed siebie , nie patrząc pod nogi.
-,,Może miała pietra? Bała się?''-Rozmyślałem. I nagle... Straciłem grunt pod nogami... Wpadłem do tej dziury , w której siedziała Rinkaki!
-Felicyty , pomóż!-Krzyknąłem, Kocica , wskoczyła do mnie. Chyba nie zamierzała mi pomóc. Ruszyła jakimś tunelem... Przewróciłem oczami i ruszyłem za nią. Ponoć zwierzoduchy są wszechwiedzące... Po kilku minutach marszu , odnaleźliśmy... Miasto? Tak , to z pewnością było miasto. Po środku było wielkie , świecące drzewo , a gdzieniegdzie chodziły wilki , obserwując Felicyty. Felicyty zaprowadziła mnie do jakiejś... komnaty...Byli tam Rinkaki i jakiś basior! A więc tak... Poszła na spotkanie z jakimś basiorem?! Felicyty wyostrzyła mi zmysły i zaczęliśmy się skradać. Ukryliśmy się gdzieś i obserwowaliśmy , co się dzieje....
<Rinkaki?/Clash?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz