Trening z Hiroto przerwałam kiedy zaczęło zmierzchać. Kruk znowu
wylądował mi na łbie, a ja wolno ruszyłam w drogę powrotną. Ciekawiło
mnie jak poszło Mamoru. Nie mógł porozumieć się z Scrubberem za pomocą
słów, więc musiał wymyślić coś innego.
Nie myślałam jednak nad tym, co wymyślił. To była jego sprawa,
wiedziałam, że da sobie radę. Przyspieszyłam, widząc, że robi się
ciemno. Nienawidziłam ciemności. Źle mi się kojarzyła. Bardzo źle.
Mimowolnie powróciłam myślami do przeszłości. Wędrówka, później
spotkanie Mamoru. I wszystko co wydarzyło się pomiędzy tymi dwiema
rzeczami. Walka, otaczający mnie mrok. Bezużyteczne iluzje.
Przeszywający ból... I koniec. Wtedy nagle wszystko ustało, a kiedy w
końcu zaczęłam widzieć przez mrok zobaczyłam przerażającego wilka.
Mamoru. Na początku nie umiałam się z nim porozumieć... Dopiero później
znaleźliśmy wspólny sposób na porozumiewanie - za pomocą moich iluzji i
jego cienia.
Zamyślona nawet nie zauważyłam zbliżającgo się w moją stronę Mamoru. O
jego obecności dowiedziałam się dopiero, kiedy usłyszałam krakanie
Hiroto. Wtedy zdziwiona rozejrzałam się i dostrzegłam mojego brata.
- Mamoru! - uśmiechnęłam się do niego. Odpowiedział przekrzywieniem łba,
a po chwili dał mi znać, bym poszła za nim. Szopa nie widziałam, więc
prawdopodobnie trzymał się drzew. - Em... Co ty tu robisz?
Odpowiedzią było potrząśnięcie łbem. Najwyraźniej nie wiedział po co się
tu kręci. Dziwne. Bardziej spodziewałabym się zobaczyć go w lesie.
- Idziesz się z kimś spotkać? - zaprzeczył. Westchnęłam. - Niech zgadnę, zamierzasz zbadać teren?
Skinął łbem. Skierowałam wzrok na Hiroto, który poderwał się do lotu. Ruszyłam za nim, rzegnając się z bratem.
Po chwili biegłam. Hiroto albo chciał się ścigać, albo coś się stało.
Miałam nadzieje, że to pierwsze. Zapatrzona w kruka nie zwracałam uwagi
na otoczenie. Nie okazało się to dobre. Po chwili wpadłam na jakiegoś
wilka.
- G-gomenasai... - wyszeptałam, zamykając oczy.
(Conor?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz