Zatrzasnęły się drewniane drzwi i basior zamknął je na klucz. Wyszliśmy z ukrycia.
-Widziałaś to Feli?! Widziałaś?!-Wrzasnąłem. Felicyty usiadła i obserwowała , jak chodzę w kółko z nerwów. -Ona woli jego!
Nie mogłem opanować gniewu. Tylko dlaczego się ze mną umówiła?! I nagle... Błysnęło , Felicyty zniknęła. Poczułem dreszcz na kostce. Spojrzałem na nią... Widniał tam tatuaż z pumą!
-Felicyty! Przeszłaś w stan uśpienia!-Powiedziałem uradowany. Jedyne pocieszenie tego dnia... Dopiero teraz zorientowałem się , że... jesteśmy zamknięci!
-Felicyty , musisz mi pomóc. Inaczej z tond nie wyjdziemy!-Warknąłem. Usłyszałem mruk. Znowu błysnęło i pojawiła się Felicyty , szeroko ziewająca. Oboje zaczęliśmy uderzać bokami o drewniane drzwi. W końcu zamek się obluzował i upadliśmy na ziemię. Otrzepałem się.
-Musimy poszukać Rinkaki i tego basiora...-Mruknąłem. Ruszyłem więc , rozglądając się na boki , ale nie przed siebie...Wpadłem na jednego z 3 basiorów. Spojrzał na mnie.
-Straż!-Zawołał. Ten basior był normalnie z kamienia... Zemdlałem , więc nie usłyszałem wołania o straż.
***
Obudziłem się , przede mną stało tych trzech , napotkanych wcześniej basiorów. Spojrzałem na nich , masując jedno miejsce na głowie. Rozejrzałem się w poszukiwaniu mojego zwierzoducha i ujrzałem ją w kręgu ognia.
-Kim jesteś?-Rzekł jeden z nich.
-Jestem Eragon , a to Felicyty.-Wskazałem na moją pumę.
-Jesteśmy wodzami tego miasta. Jestem Ines , to Luthio , a to Saorio.-Wskazał na basiorów.
-Czemu uniewolniliście mojego towarzysza?-Spytałem. Powiedziałem towarzysza , ponieważ nie byłem pewny , czy wiedzą co to zwierzoduchy. Nie ujrzałem u żadnego ich zwierzoducha.
-Wiemy , że to zwierzoduch.-Powiedział Luthio. Zrozumiałem , że basior czytał w myślach. Kiwnąłem głową.
-A więc czemu uniewolniliście Felicyty?-Warknąłem.
-Nie chcemy , żeby nasz lud się zamartwiał. Nie wiedzą , co to nektar Ninani , nie wiedzą co to zwierzoduchy.-Rzekł Saorio. Kiwnąłem drugi raz głową.
-Skąd pochodzisz?-Zapytał Ines.
-Ja...? Przybyłem do watahy Pełni Księżyca z Eury , z Trunswicku ,z moją siostrą.-Odrzekłem. Wszyscy kiwnęli głowami.
-Cóż , to z pewnością nie ty. Musimy cię wypuścić , ale prosimy , żebyś nie opuszczał miasta do jutra wieczora , dobrze?-Rzekł Ines.
-Oczywiście.-Powiedziałem. -Wypuścicie ją?-Dodałem , wskazując na moją pumę.
-Niestety , jutro wieczorem. Nie chcemy , żeby mieszczanie się przerazili widokiem zwierzoducha.-Powiedział poważnie Luthio.
-No dobra... Feli , wrócę po ciebie jutro!-Krzyknąłem do pumy i odszedłem.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
A tu zdjęcia wodzów^^
Ines:
Luthio:
Soario:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz