Odwiedziliśmy z Umbrą drzewo jesieni. Nie , żeby trenować , absolutnie. Raczej , żeby odpocząć. Jako samotniczki nie mogliśmy znieść tłumu w wataszy. Chwyciłam więc tarczę i topór i mówię:
-Umbra , idziemy.
Rozłożyłam koc obok drzewa , tarczę powiesiłam na korze. Umbra od razu położyła się na kocu , na grzbiecie i po swojemu uśmiechała. Czuła się bezpiecznie. Chwyciłam topór i zaczęłam trenować. Rzucałam toporem o tarczę , ale nie mogłam trafić. Usłyszałam czyjąś pogawędkę.
-Mówię ci Hunter , gdzieś tu musi być wataha!-Mówił to jakiś basior , ze zwierzoduchem lisem! Szkoda , że topór leciał wprost na niego.
-UWAŻAJ!-Krzyknęłam. Basior spojrzał na mnie i wtedy dojrzał toporu , ale tylko skulił się. Szczęście , jego lis wytworzył pole ochronne.
-Dzięki Hunter.-Powiedział do niego z troską. Basior zaczął biec do mnie. Gdy mnie zobaczył , chyba go zamurowało.
-Cześć... Jestem Lano. Lano WildRun.-Przedstawił się. Wyglądał , jakby nigdy w życiu nie rozmawiał z waderą.
-Ja jestem Nicol DarkKnight , a to Umbra.-Powiedziałam , odsłaniając śpiącego tygrysa na kocu.
-Oj , zapomniałem. A to Hunter.-Powiedział Lano. Lis na to przeteleportował się w 2 inne miejsca i wrócił w dawne , obok Lana.
-Opanowaliście telepatię?-Zapytałam.
-Hunter potrafi wiele rzeczy. Potrafi leczyć , tworzyć pole , teleportować się... Dużo tego.-Powiedział.
-Umbra też nie jest niczego sobie. Chociaż uleczać nie potrafi...-Mruknęłam.
<Lano?>
Oto Lano:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz